Nadal słuchajcie ze mną i tańczcie i usmiechajcie się :)
Sobota. Mmmmmmmmm. Naprawdę udany dzień :) Najlepszą jego częścią był przyjazd Kasi. Poplotkowałyśmy za wszystkie czasy, opiłyśmy się kawy, obżarłyśmy piernikami i na dokładkę śmiałyśmy się na maksa. Miło było powspominać młodzieńcze wybryki ze śrubokrętami, remizę czy magnezik :) Ale miałyśmy beztroskie chwile kiedyś. Takie problemy chciałabym mieć teraz. Ale TERAZ nie będę myśleć o problemach. Nadal będę wspominać. Wróciłam z pracy po 18tej i czekając na Marka ogarnęłam to, co powinnam, zrobiłam porządek z Tosią, położyłam ją spać i się doczekałam. Na chwilkę zajechaliśmy do Kasi. JESZCZE było mi mało, ale tak to jest jak się z kimś przeżyło wiele. Nie tylko dobrych ale i złych chwil. Jeszcze sobie powspominałyśmy i musiałyśmy się pożegnać. Najważniejsze, że znów się widziałyśmy i spędziłam z nią naprawdę miły czas. Pojechaliśmy dalej. Tym razem nasz Sławomir urządzał małą bibkę. I tak od minuty do minuty, od miejsca do miejsca zeszło nam się do 2.
Zmieniając temat. Czupryna moja nadal rośnie a mnie to cieszy, bo już więcej mogę z nią wykombinować. Jeszcze trochę :)
Buty z wyprzedaży zdały egzamin. Są bardzo wygodne oraz doskonale prowadzi się w nich samochód.
A niedziela upłynęła pod znakiem błogiego leniuchowania oraz wypadu do drugich dziadków. Tosia przygotowała w przedszkolu dla dwóch dziadków i babć takie laurki :) Kurcze LAURKA.....dawno słyszałam takie określenie. Pradziadkowie dostali słodki koszyczek. Zdjęcia i opis wrzucę później na http://angelinasowa2.blogspot.com/
W drodze do dziadków widzieliśmy wypadek. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Widok samochodu leżącego do góry kołami, oraz czteroosobowej rodziny stojącej na poboczu robi wrażenie. Człowiek prowadząc samochód od razu zdaje sobie sprawę z tego, że prowadzi niebezpieczną maszynę i zdejmuje nogę z gazu. Najbardziej wstrząsnął mną widok około 10letniego dzieciaka mocno wtulonego w ramiona mamy. Mały i nie tylko on ale i cała reszta przeżyli coś, co będą ze strachem wspominać do końca życia.
Monday, January 24, 2011
148. SPEDZIŁAM Z NIĄ NAPRAWDĘ MIŁY CZAS
Labels:
buty,
córka,
dziewczynka,
http://angelinasowa2.blogspot.com/,
niedziela,
rękodzieło,
rozmowa,
spokój,
Tosia,
wypadek
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Followers
About Me
Powered by Blogger.
No comments:
Post a Comment