Wczorajszy dzień byl wyjątkowo ciepły, miałam nadzieję, że i wieczór taki będzie. Nie miałam chęci spędzać go w czterech ścianach. Wróciłam po pracy do domu, połozyłam Tosię i coś zaczęło się dziać. Nadciągnęły chmury, moje psy zaczęły wariować........burza. Ae wpadłam na niecny plan :) Gdy już były bardzo interesujące chmurki, wzięłam aparat i poszłam na "górkę". Na kilkadziesiat zdjęć, kilka jest interesujących. Szczerze, to nigdy nocą nie robiłam zdjęć, a przede wszystkim muszę kupić statyw, bo to, co Wam pokażę jest robione "z ręki". Totalne poruszenie i na dodatek brak ostrości. Ale efekt jest niczego sobie. Dwa zdjęcia podobają mi się bardzo. Jedno ze względu na złapane minipioruny, a drugie ze względu na......no właśnie, nie wiem, co to jest.
Ta fotka bardzo mi sie podoba. Pioruny były bardzo daleko, ale były przepiękne. Przeszywały południowo-zachodnią część nieba w sposób magiczny.
A to zdjęcie mnie zainteresowało. Ta kula......naprawde nie wiem, co to jest. Lampy są o wiele, wiele niżej, księżyc był niewidoczny. Zrobiłam jeszcze jedno zdjęcie w tym samym miejscu i zaraz po tym, ale już nic takiego nie było.
A to już widok z "górki" na moją malutką wiochę :) Ogólnie wieś jest długa, blisko lasy i za nic na świecie bym się z niej nie wyniosła.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Followers
About Me
Powered by Blogger.
No comments:
Post a Comment